piątek, 16 grudnia 2011

mBank uderza do studentów i namawia do ściągania

W przerwie między zajęciami przechadzam się korytarzami Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa na UAM (Poznań). Łapie mnie dwoje młodych ludzi w zabawnych, czerwonych perukach, wciskają w dłoń ulotkę i zachęcają do rozwiązania krzyżówki z ulotki, za co nagrodą ma być długopis. Studentowi długopisów nigdy za wiele, więc zabieram się do rozwiązywania. Ulotka dotyczy oferty bezpłatnego eKonta, które można otworzyć w mBanku. Studiuję świstek uważnie i odpowiadam na sześć pytań. Zadowolona z siebie kieruję się do stoiska mBanku, ulokowanego w holu głównym, by odebrać nagrodę. Rezygnuję z otwarcia rachunku, otrzymuję długopis i... załamuję się.

Tak wyglądają ulotka, w której czytamy "rozwiąż krzyżówkę i przyjdź na nasze stoisko. Jeśli hasło będzie poprawne, otrzymasz długopis, którym poprawnie napiszesz wszystkie egzaminy! ;)" oraz wspomniana nagroda, która ma mi ułatwić zdanie egzaminów i która życzy mi powodzenia:




Wniosek jest prosty - mBank przy okazji promocji eKonta namawia studentów do ściągania. Co za szkodnik – i to w dodatku na uczelni wyższej. Nagradzanie długopisami-ściągami jest elementem kampanii "eKONTO daje radę!", którą skierowano do studentów. W komunikacie prasowym biura prasowego mBanku czytamy, że "działania promocyjne prowadzone będą w grudniu br. oraz styczniu 2012 r. W ich ramach zaplanowano obecność kreacji reklamowych na największych krajowych uczelniach, na citylightach i billboardach w najważniejszych punktach akademickich oraz w prasie studenckiej. Dodatkowo, na 50 uczelniach zostaną przeprowadzone akcje ambientowe, zachęcające do otworzenia rachunku".

Rozłóżmy kampanię na czynniki pierwsze. Reklama eKonta na przystankach autobusowych i tramwajowych (citylighty) i billboardach to dobry pomysł – odbiorca masowy ma szansę zapoznać się z nową ofertą banku. Grupą docelową są studenci, więc świetnym rozwiązaniem jest promowanie mBanku w ich środowisku naturalnym – na uczelniach wyższych. Zawartość oferty również pasuje do potencjalnego odbiorcy – na ulotce same 0zł (idealne na puste, studenckie kieszenie) i przydatne gratisy: mPendrive 8 GB oraz mPykacz (karta debetowa w postaci breloka do kluczy). Natomiast zupełnie nie trafiano z rozdawaniem długopisów-ściąg, przynajmniej z punktu widzenia etyki. Świat reklamy jest brutalny – codziennie zalewają nas reklamy epatujące seksem, wykorzystujące stereotypy i bazujące na negatywnych emocjach. I choć kontrowersja nie jest niczym zaskakującym, sprzeciw powinno budzić jawne namawianie w reklamie do oszustwa. Co będzie następne? Kradzież? Gwałt? Morderstwo? Nie ma co mydlić oczu argumentem, że na ściąganie jest w społeczeństwie przyzwolenie. Może dlatego niektórzy polscy architekci nie potrafią porządnie zaprojektować domu, lekarze zoperować i wyleczyć, a prawnicy gubią się w przepisach prawa.

Jaki z tego morał? Mimo żenującej wpadki z promowaniem ściągania, rozpoznawalność marki pewnie wzrośnie – studenci „pomocą” nie pogardzą, mBank wkręci się w głowy.
W końcu nieważne jak mówią, byle by mówili.

A co na to wszystko Dziekan WNPiD? Akcję wstrzymano, długopisów rozdawać nie wolno. I słusznie, bo porządek musi być.


3 komentarze:

  1. Dobry artykuł! Aczkolwiek ściąganie nie zawsze daje negatywne skutki :P Pani w podstawówce mi tłumaczyła zawsze że pisząc ściągi utrwalamy sobie materiał przez co również sie uczymy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. motyw "ściągania" juz od dawna jest krytykowany w branży (vide niedawna reklamówka Nokii i któregoś telefonu z serii N), tym bardziej dziwi fakt, że wciąż ktoś do tego wraca ... swoją drogą cała ostatnia kampania mBanku jest do dupy. Produkt mają doskonały, ale zamiast na swoje największe zalety, kładą w reklamach nacisk na kompletnie inne aspekty

    OdpowiedzUsuń
  3. no własnie ale przez cos takiego kiedyś możemy trafić na Lekarza który sciągał ( przy pomocy tego długopisu ) na egzaminie i nie wiec jak nam pomóc ponieważ nie ma przy sobie taj sciągi ... no ale niz juz z tym nie zrobimy :/

    OdpowiedzUsuń