środa, 21 grudnia 2011

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia

Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia życzymy wszystkim entuzjastom reklamy ciepłej i spokojnej atmosfery świątecznej, radości, chwili wytchnienia, szczęśliwego Nowego Roku i przedniej zabawy sylwestrowej oraz oczywiście wielu ambitnych, ciekawych i niedenerwujących reklam, zarówno podczas świąt jak i w nowym roku.

It's Christmas time! Wesołych Świąt!



poniedziałek, 19 grudnia 2011

Ciężki poniedziałek: zakazane reklamy świąteczne

Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta, a tu znowu pracujący poniedziałek. Czas na odrobinę czarnego humoru i absurdu. Tym razem na tapetę bierzemy nieetyczne, durne, zabawne reklamy w świątecznym klimacie.

Wycofana przez KRRiT z powodu obrażania uczuć religijnych:


Reklama Hoop Coli zdjęta również z powodu ataku na wartości chrześcijańskie.
Chyba nie jest tak źle?


Mikołaj-koks klnie i reklamuje telefon komórkowy AirTouch.
"Merry fucking Chrismas to you too, asshole":


PETA przeciwko indykom na świątecznych stołach:


I na koniec dwie niezakazane, ale dość pokręcone reklamy świąteczne:




Niech ten czas szybciej leci - niebawem Kevin, niekończące się reklamy i wielka wyżerka świąteczna. Jupiiiii!

piątek, 16 grudnia 2011

mBank uderza do studentów i namawia do ściągania

W przerwie między zajęciami przechadzam się korytarzami Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa na UAM (Poznań). Łapie mnie dwoje młodych ludzi w zabawnych, czerwonych perukach, wciskają w dłoń ulotkę i zachęcają do rozwiązania krzyżówki z ulotki, za co nagrodą ma być długopis. Studentowi długopisów nigdy za wiele, więc zabieram się do rozwiązywania. Ulotka dotyczy oferty bezpłatnego eKonta, które można otworzyć w mBanku. Studiuję świstek uważnie i odpowiadam na sześć pytań. Zadowolona z siebie kieruję się do stoiska mBanku, ulokowanego w holu głównym, by odebrać nagrodę. Rezygnuję z otwarcia rachunku, otrzymuję długopis i... załamuję się.

Tak wyglądają ulotka, w której czytamy "rozwiąż krzyżówkę i przyjdź na nasze stoisko. Jeśli hasło będzie poprawne, otrzymasz długopis, którym poprawnie napiszesz wszystkie egzaminy! ;)" oraz wspomniana nagroda, która ma mi ułatwić zdanie egzaminów i która życzy mi powodzenia:




Wniosek jest prosty - mBank przy okazji promocji eKonta namawia studentów do ściągania. Co za szkodnik – i to w dodatku na uczelni wyższej. Nagradzanie długopisami-ściągami jest elementem kampanii "eKONTO daje radę!", którą skierowano do studentów. W komunikacie prasowym biura prasowego mBanku czytamy, że "działania promocyjne prowadzone będą w grudniu br. oraz styczniu 2012 r. W ich ramach zaplanowano obecność kreacji reklamowych na największych krajowych uczelniach, na citylightach i billboardach w najważniejszych punktach akademickich oraz w prasie studenckiej. Dodatkowo, na 50 uczelniach zostaną przeprowadzone akcje ambientowe, zachęcające do otworzenia rachunku".

Rozłóżmy kampanię na czynniki pierwsze. Reklama eKonta na przystankach autobusowych i tramwajowych (citylighty) i billboardach to dobry pomysł – odbiorca masowy ma szansę zapoznać się z nową ofertą banku. Grupą docelową są studenci, więc świetnym rozwiązaniem jest promowanie mBanku w ich środowisku naturalnym – na uczelniach wyższych. Zawartość oferty również pasuje do potencjalnego odbiorcy – na ulotce same 0zł (idealne na puste, studenckie kieszenie) i przydatne gratisy: mPendrive 8 GB oraz mPykacz (karta debetowa w postaci breloka do kluczy). Natomiast zupełnie nie trafiano z rozdawaniem długopisów-ściąg, przynajmniej z punktu widzenia etyki. Świat reklamy jest brutalny – codziennie zalewają nas reklamy epatujące seksem, wykorzystujące stereotypy i bazujące na negatywnych emocjach. I choć kontrowersja nie jest niczym zaskakującym, sprzeciw powinno budzić jawne namawianie w reklamie do oszustwa. Co będzie następne? Kradzież? Gwałt? Morderstwo? Nie ma co mydlić oczu argumentem, że na ściąganie jest w społeczeństwie przyzwolenie. Może dlatego niektórzy polscy architekci nie potrafią porządnie zaprojektować domu, lekarze zoperować i wyleczyć, a prawnicy gubią się w przepisach prawa.

Jaki z tego morał? Mimo żenującej wpadki z promowaniem ściągania, rozpoznawalność marki pewnie wzrośnie – studenci „pomocą” nie pogardzą, mBank wkręci się w głowy.
W końcu nieważne jak mówią, byle by mówili.

A co na to wszystko Dziekan WNPiD? Akcję wstrzymano, długopisów rozdawać nie wolno. I słusznie, bo porządek musi być.


poniedziałek, 12 grudnia 2011

Ciężki poniedziałek: zakazany seks

Ledwo co przetrwaliśmy ubiegły, ciężki poniedziałek, a tu kolejny cichaczem nadszedł. Dzień ciągnie się jak flaki z olejem, w głowie jeszcze żywe wspomnienia po weekendzie, pracować się nie chce. Czas na chwilkę relaksu - rzućcie okiem na serię perwersyjnych, zakazanych reklam. Nieetyczne, idiotyczne, odmóżdżające, zabawne, groteskowe, wprost idealne na leniwe poniedziałkowe popołudnie :)

1. Kup piwo Antarctica, niech Twój facet liże lampę:


2. Łowicz, dżem słodzony rasizmem:


3. Piękne panie pucują męskie piłki (kule). Choć ekipa Axe całkiem nieźle posługuje się seksem w swoich reklamach, tym razem posuwają się za daleko:


Klasyki gatunku. Jeśli umknęły wam te bardzo popularne reklamy, koniecznie zobaczcie:
Trzeba się nieźle natrudzić, by oryginalnie zareklamować prezerwatywy. Durexw akcji:


Troskliwa mamusia w akcji. Panie pewnie polubią reklamę prezerwatyw GI.JONNY:


Zakazane, choć stworzone w dobrej wierze. Reklama społeczna z definicji może szokować, być brutalną, drastyczną, mówić o rzeczach, których unika reklama komercyjna. Ponoć propagandzie dobrej woli wolno więcej, lecz jak widać - niekoniecznie.
Bezpośrednia, bezczelna, wiarygodna. Brawa za uzasadnione epatowanie seksem:


PETA przekonuje do wegetarianizmu. Na mnie nie działa, a na was?


Za tydzień powracamy z kolejną dawką zakazanych reklam. Miłego popołudnia! :)

środa, 7 grudnia 2011

Jak spieprzyć spot za ponad 500 tysięcy złotych, czyli Warszawa największą wiochą Europy

Dwa dni temu na youtube pojawił się spot promujący Warszawę na Euro 2012. Patrząc na ocenę filmu (głosy na tak: 248, głosy na nie: 4,774 w momencie pisania notki), pomyślałam, że nie może być tak źle, że pewnie znów zakompleksione i żądne mordu społeczeństwo internetowe przesadza i linczuje twórców filmu dla zasady.

Kliknęłam play, zobaczyłam, zapłakałam. Kto nie widział, niech nie ogląda dla zachowania komfortu psychicznego. Dla wytrwałych, ciekawskich, masochistów:


Przekonaj się, jak Warszawa przyciąga na EURO 2012. Spot jest głównym materiałem filmowym promującym Warszawę jako Miasto-Gospodarza wśród europejskich kibiców, podczas kampanii m.st. Warszawy jako Miasta-Gospodarza poprzedzającej UEFA EURO 2012.

Wypunktujmy główne grzechy twórców:
1. Facet z erekcją. 0.19-0.23s. filmu, czyli prezentacja wzwodu głównego bohatera (obcokrajowca), który wychodząc przed swój hotel, przeciąga się, zastanawiając się, w którą stronę udać się na poranny jogging. Widzi uroczą blondynę, Polkę ma się rozumieć, i wszystko staje się jasne - rozpoczyna się gonitwa faceta z erekcją za piękną panią. Facet spragniony seksu biegnie przez pół Warszawy. Jakim cudem twórcom filmu ten obrzydliwy, żenujący fragment filmu umknął? Erection Man, takiej ksywki dorobił się aktor, stał się hitem i pośmiewiskiem internetu. Cyrk na kółkach.

2. Efekty specjalne. Internauci wypunktowują bezwzględnie: mało wiarygodny skok z mostu z 0.40s., latająca superwomen z 0.49s., przyklejony supermen w 51s., wspólna wspinaczka z 1:10, dalej różne dziwaczne akrobacje w 1:17, 1:26, 1:45 (teleportacja na inne boisko), 2:04, 2.10-2.11 i widoczne materace, na które skaczą bohaterzy, 2.36 i spojrzenie na zegarek na ręce, którego gość nie ma. Takie "upiększacze" są zbędne, wprowadzają do filmu sztuczną atmosferę i element niepotrzebnej groteski.

3. Temat. Wszędzie biegi, zawsze biegi, dość już tych odgrzewanych kotletów. TVN Warszawa pokazuje, że choć temat oklepany, to można jednak zaprezentować spot na poziomie i wali z grubej rury spotem promującym Londyn:


Dlaczego film bije nasz na głowę? Bo jest wiarygodny, nie przynudza, wiąże miejsca z ludźmi, nie pokazując ich jako pustych, jest dynamiczny, bezpośrednio związany z tematem - igrzyskami olimpijskimi. Nie ma latania, materacy i erekcji.

4. Za długi i nieczytelny. Biegają, biegają, a ja ciągle czekam na to, aż zacznie się coś dziać. Moje niedoczekanie. Właściwie nie wiadomo o co chodzi. Założenia fabularne, zamieszczone pod filmem przez twórców, są całkiem ciekawe, ale moim zdaniem nie udało się ich wcielić w życie, a przez to całość wyszła blado.

Osobiście czuję się rozczarowana taką promocją miasta, a Europa znów ma powód, żeby się z Polski nabijać. Nabija się też internet:

Prawdziwa historia faceta z erekcją:


Alternatywne zakończenie:


W konwencji Benny Hilla:


Warszawa broni się przed falą krytyki. W tym przypadku nie sprawdzi się zasada, że nie ważne co mówią, byle by mówili. Polski społeczeństwo niesłychanie obawia się kompromitacji związanej z nieodpowiednim przygotowaniem kraju na Euro 2012 (moim zdaniem niesłusznie, ale to materiał na osobny tekst), dlatego tak silnie krytykowany jest nieudany spot. Chcemy w końcu pokazać Polskę, w tym Warszawę, jako profesjonalną, na poziomie. Naród polski, generalizując, jest zbyt wrażliwy na swoim punkcie, na punkcie bycia obiektem drwin, by móc przymknąć oko na wpadki tego typu. Nie jest to kwestia braku dystansu, tylko zawiedzionych oczekiwań.

Bieda, kaszana, brak profesjonalizmu, strzał w stopę, wiocha, niewypał, suchar. Nie udało się, bo w części filmu zabrakło fantazji, a w innej było jej za dużo. Warszawski pościg gwałciciela z erekcją będzie śnił mi się po nocach. Shit jak nic.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Ciężki poniedziałek: zakazany Heineken

Podejmujemy rzucone przez was wyzwanie - pokazujemy przynajmniej trzy zakazane reklamy w ramach akcji przetrwać ciężki poniedziałek :) Dziś na tapecie Heineken.

Zakazana Summerbreeze to część genialnej kampanii Walking Fridge:


Skąd się wzięło Walking Fridge? Zobaczcie jedną z najlepszych reklam Heinekena (na szczęście niezakazaną :)). Cofamy się do 2008:


Walking Fridge wciąż żyje:


I dorabia się bawarskiej parodii (piwo Bavaria):


Heineken na najwięcej pozwala sobie w rodzimej Holandii. Oto test tolerancyjności Holendrów:


Ale i Polski nie omija heinekenowa kontrowersja. Pamiętacie pewnie wypuszczoną na polski rynek reklamę z Jennifer Aniston?


I na koniec na wypadek, gdyby pojawiły wam się w głowach myśli samobójcze - nie wszystko stracone!